Książka "Tiszbierkowe losy, czyli wieś opolska na starej fotografii" w której autorka Małgorzata Goc, połączyła archiwalne amatorskie fotografie Teodora Gawlika z Gogolina, z pamiętnikiem Franciszka Tiszbierka z Zalesia, który sportretował przedwojenną wieś opolską.
Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu. Gazety pisały o "historii wyrzuconej na śmietnik". Nieopodal Gogolina znaleziono szklane negatywy. Gdzieś na wiejskim wysypisku - miejscu, gdzie każdy pozbywał się rzeczy niepotrzebnych lub tych, z którymi nie bardzo było wiadomo, co zrobić. Szare płytki - emulsja nie chciała z nich łatwo schodzić - nie trafiły do okienek inspektów, tylko na śmietnik. Paradoks - uratowała je ich bezużyteczność. Miały szczęście - znaleziono je, nim deszcz zmył wszystko. Trafiły do szkoły, potem do muzeum. (...)
Kto zrobił zdjęcia przyniesione do muzeum? Komu? Gdzie powstały? I nagle znak... Po prostu drogowskaz - liczba kilometrów w tę i tamtą stronę... Może to Strzelce Opolskie? Napis na tablicy umieszczonej na budynku, nazwisko - to ślad (często jedyny) życia ludzi, których już nie ma, miejsc, które już tak nie wyglądają. (...)
Ktoś przypomniał sobie, że to przecież w Obrowcu k. Gogolina Śmieszkowie mieli sklep. Są tam jeszcze, żyją. Pan Engelbert Śmieszek, syn Martina, wyciąga stare fotografie; dwóch mężczyzn na motorze, w tle ta sama tablica na sklepie. "Ten z tyłu to mój ojciec. A z przodu siedzi pan Teodor Gawlik. To on robił zdjęcia na szkle". Teodor Gawlik mieszkał jako sublokator u Śmieszków. Był listonoszem w Gogolinie. Jeździł służbowym rowerem po wsiach, rozwoził listy i obserwował. Potem wsiadał na prywatny już motor i jechał robić zdjęcia. Był znanym w okolicy fotografem amatorem. Zapraszano go na wesela i inne rodzinne uroczystości. Nie każdego stać było na zdjęcie w atelier Maksa Glauera w Opolu czy nawet na te tańsze u fotografa E. Nehra w Strzelcach Opolskich. Pan Gawlik podobno nigdy nie brał za swoją pracę pieniędzy, prosił tylko, by mu pozwolono fotografować. Był życzliwym wszystkim, dowcipnym człowiekiem, czemu dawał wyraz w swoich zdjęciach. Urodzony w 1900 roku w Lipinach, zmarł w 1984 roku; pod koniec życia mieszkał na "Wygodzie", dzielnicy Gogolina. Rodzina po jego śmierci sprzedała dom. Tam właśnie, niedaleko na wysypisku, znaleziono szklane negatywy. (...)
Fotografie były obrazem malowanym światłem, gdzie oko obiektywu było jakby małą dziurką, przez którą podglądano rzeczywistość. Czy więc, widząc tylko jej pewien wycinek, możemy mówić, że dają one świadectwo czasu i miejsca? Są one przecież tylko częściami większej całości. Jak w zgady-wance: gdy znamy dobrze obraz - możemy go rozpoznać po małym odkrytym fragmencie. Gdy układamy rzecz nam nieznaną, tylko nam się wydaje, że wiemy, co to jest. I nagle ostatni ułożony kawałek zmienia cały widok i sens. (...)
Fotografie zamieszczone w albumie pochodzą ze zbiorów Muzeum Śląska Opolskiego. W książce zamieszono indeks fotografów górnośląskich działających w latach 1840-1940 na terenie rejencji opolskiej w granicach obecnego województwa opolskiego opracowany przez Urszulę Zajączkowską.
Tiszbierkowe losy, czyli wieś opolska na starej fotografii
- Autorka: Małgorzata Goc
- Redakcja i korekta: Grzegorz Staniszewski
- Opracowanie graficzne i projekt okładki: Romuald Jeziorowski
- Wydawca: Muzeum Śląska Opolskiego
- Rok wydania: 2014
- ISBN: 978-83-89798-24-4
- Ilość stron: 203
- Wymiary: 230x230mm
- Oprawa: twarda
- Język: polski
- Wydanie: pierwsze