Bogusław Florian Skok - Strajk w MPK Białystok 1991. Trzydzieści lat minęło… - wystawa fotografii Galeria im. Sleńdzińskich Białymstok

Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku zaprasza w czwartek 27 maja 2021 roku o godz. 12.00 na otwarcie plenerowej wystawy dokumentalnych fotografii "Strajk w MPK Białystok 1991. Trzydzieści lat minęło…" autorstwa Bogusława Floriana Skoka. Wystawa dostępna do 30 czerwca 2021 roku.

W odróżnieniu od strajków z lat 80. XX wieku, protest w białostockim MPK nie stał się legendą. Pozostał po nim reportaż nakręcony amatorską kamerą wideo, garść wycinków prasowych oraz czarno-białe fotografie prezentowane na tej wystawie. A przecież było to jedno z ważniejszych wystąpień robotniczych czasu transformacji.

2 września 1991 roku o godz. 4:25 nad ranem na teren zajezdni Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Białymstoku przy ul. Składowej wkroczyła brygada antyterrorystyczna i siłą usunęła około 100 kierowców i mechaników, którzy prowadzili strajk okupacyjny. Zajezdnia została otoczona przez oddziały policji, zablokowano okoliczne ulice. Grupa wyrzuconych z bazy kierowców rozpoczęła tego samego dnia strajk głodowy przed bramą zakładu.

Konflikt między załogą MPK a władzami trwał od maja 1991 roku. Nie był to jedyny protest w tamtym czasie, wiosną i latem przez Polskę przetaczała się fala strajków. Stały kopalnie na Śląsku, strajkiem grozili maszyniści PKP, równolegle z białostockim MPK strajk ogłosiły warszawskie Miejskie Zakłady Komunikacyjne. Powody były wszędzie podobne: dwa lata od pierwszych wolnych wyborów polska gospodarka przechodziła kryzys. Dawne przedsiębiorstwa państwowe z trudem odnajdywały się w nowej rzeczywistości kapitalizmu. Rosły ceny, wynagrodzenia zjadała inflacja. Emocje podgrzewały plany prywatyzacji i groźba zwolnień.

Sytuacja w białostockim MPK już od kilku miesięcy była napięta, miastu brakowało pieniędzy na dotacje, co odbijało się na wynagrodzeniach. W maju pracownicy zastrajkowali, żądając podwyżek i odwołania dyrektora, który ich zdaniem je blokował. W odpowiedzi władze miasta rozwiązały MPK i powołały na jego miejsce dwie spółki komunalne, które w przeciwieństwie do państwowych przedsiębiorstw nie musiały płacić podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń, tzw. popiwku. Otwierało to możliwość podwyżek. Kiedy jednak w lipcu zwolniono nagle 250 pracowników, wybuchł drugi strajk, tym razem przeciw przekształceniom i w obronie zwolnionych.

Miejska komunikacja w Białymstoku została sparaliżowana. Miasto uruchomiło komunikację zastępczą, na ulice wyjechały autobusy wypożyczone z innych zakładów, autokary turystyczne, a nawet wojskowe ciężarówki, ale to nie złamało strajku. W końcu u progu roku szkolnego władze zdecydowały się na wariant siłowy. Zgodę na akcję policji wydał wojewoda białostocki w porozumieniu z Komendą Główną Policji i ówczesnym prezydentem miasta Lechem Rutkowskim. Po latach ten ostatni przyznał, że decyzja była także konsultowana z Kancelarią Premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego.

Wysoki szczebel decyzyjny nie dziwi: była to pierwsza po 1989 roku interwencja policji tej skali w strajkującym zakładzie pracy. Razem z fotoreporterem "Kuriera Porannego" Bogusławem F. Skokiem byliśmy na miejscu krótko po tym, jak z bazy wyprowadzono ostatnich kierowców. Byli w szoku. Opowiadali o brutalności policji, o rzucaniu na ziemię, rozbijaniu szyb, wyzwiskach. Wielu z nich porównywało działania policjantów do ataków osławionego ZOMO w stanie wojennym. "Taka demokracja - na robotników z pałami?!" - krzyczała do policjantów blokujących bramę do MPK żona jednego ze strajkujących.

Gniew był tym bardziej uzasadniony, że strajkujący walczyli nie tylko o płace. Bronili również swojego zakładu i majątku, w ich przekonaniu zagrożonego przejęciem. Obawy przed dziką prywatyzacją były w tamtym czasie w kraju powszechne. Kiedy nazajutrz po pacyfikacji wynajęci kierowcy pod ochroną policji wyprowadzali autobusy z zajezdni, zgromadzeni pod płotem pracownicy skandowali "Zło-dzie-je!".

Bilans konfliktu po latach okazał się jednak pozytywny. Do dzikiej prywatyzacji nie doszło. Tydzień po pacyfikacji Komitet Strajkowy podpisał porozumienie z władzami. Na miejsce MPK powstały trzy spółki gminne, które podzieliły między siebie miejski transport. Dyrektora jednej z nich wskazali strajkujący. Anulowano zwolnienia dyscyplinarne, część kierowców (choć nie wszyscy) zatrudniła się w nowych firmach.

Osoby korzystające dzisiaj z autobusów miejskich nie odczuwają różnicy, czy wiezie je KZK, KPK czy KPKM. Białystok stał się pierwszym miastem w Polsce, w którym powołano Zakład Obsługi Komunikacji Miejskiej (obecnie Białostocka Komunikacja Miejska - BKM) - gminną agendę czuwającą nad całością transportu publicznego.

I tylko reporterskie zdjęcia Bogusława F. Skoka przypominają o wydarzeniach gorącego lata 1991 roku, trudnego czasu polskiej transformacji.

Roman Pawłowski

Bogusław Florian Skok (ur. 1965 r.) - fotoreporter, dokumentalista, artysta fotografik, fotoedytor, pedagog. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, pełniąc funkcję prezesa Okręgu Północno-Wschodniego oraz należy do Fotoklubu RP. Uczestnik wielu wystaw zbiorowych i indywidualnych. Organizator i komisarz plenerów fotograficznych.

Bogusław Florian Skok - Strajk w MPK Białystok 1991. Trzydzieści lat minęło…

Miejsce wystawy: Galeria im. Sleńdzińskich

czwartek 27 maj 2021 12:00

piątek 28 maj 2021
środa 30 czerwiec 2021

: Białystok
Adres: Rynek Kościuszki 4

Komentarze obsługiwane przez CComment

Podobne artykuły

Sorry, this website uses features that your browser doesn’t support. Upgrade to a newer version of Firefox, Chrome, Safari, or Edge and you’ll be all set.