Album fotografii "Mój Kazimierz" którego autorem jest jeden z najwybitniejszych polskich fotografów Edward Hartwig, przedstawia zdjęcia wykonane w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą oraz bezpośrednich okolicach. Album został wydany w 1998 roku, przez Wydawnictwo UMCS w Lublinie.
Edward Hartwig należy z pewnością do "ludzi Kazimierza", w tym sensie, w jakim mówi się o powracających tu artystach, bo i on wraca tu regularnie na swoje fotograficzne plenery, zawsze z aparatem, zawsze czujny na każdy objaw urody tego miasta i otaczającego krajobrazu, niezmordowanie przemierzający jego zaułki, zatracający się w tamtejszych wąwozach, ścieżkach i wciąż nowych szlakach. Jak sam mówi, każde spotkanie z Kazimierzem było dla niego rodzajem święta. Nie miał nigdy zwyczaju wjeżdżać wprost do centrum miasta, wysiadał zazwyczaj z autobusu kilka przystanków wcześniej, by dotrzeć do Kazimierza od strony Bochotnicy, wałem nadwiślańskim lub wspaniałą, wysadzaną starymi topolami drogą, podziwiając ciągnące się z obu stron wysokie parawany plantacji chmielu i zielony masyw niewysokich gór, z domkami ukrytymi wśród sadów i poletek uprawnych.
Dziś wspomnienia te należą do przeszłości. Podobnie jak do przeszłości należą miejsca uwiecznione na niektórych spośród publikowanych tu zdjęć. Wiele innych uległo podczas wojny zniszczeniu. Ale ten Kazimierz, który przekazuje nam Edward Hartwig, jest Kazimierzem ukazanym w najintymniejszych błyskach jego piękna, pokazywanym tak, jak pokazuje się obiekt miłości. (...)
Julia Hartwig
Mój Kazimierz
- Fotografie: Edward Hartwig
- Wstęp: Julia Hartwig
- Przygotowanie do druku: Elżbieta Muszyńska, Barbara Paprocka, Andrzej Peciak
- Przekład na język angielski: Anna Kędra-Kardela
- Projekt graficzny i typograficzny: Jerzy Durakiewicz
- Wydawca: Wydawnictwo UMCS w Lublinie
- Rok wydania: 1998
- ISBN: 83-227-1193-X
- Ilość stron: 143
- Wymiary: 235x308mm
- Oprawa: miękka
- Język: polski
- Wydanie: pierwsze
Edward Hartwig (1909-2003). W czasie rewolucji październikowej wraz z rodzicami wyjechał z Rosji i trafił do Lublina. W Lublinie ukończył szkołę powszechną i Gimnazjum im. Stanisława Staszica, uczęszczał też do prywatnej szkoły malarstwa Henryka Wiercińskiego. Jako uczeń odgrywał niewielkie role w Teatrze Miejskim w Lublinie. Edward Hartwig już w dzieciństwie miał pierwszy kontakt z fotografią - pomagał ojcu, Ludwikowi Hartwigowi, w zakładzie fotograficznym. Pierwsze samodzielne zdjęcia Lublina wykonał około 1920 roku za namową, albo raczej na polecenie ojca, który wręczył mu aparat fotograficzny 9x12 cm ze statywem, trzy kasety i kazał zrobić zdjęcia na Starym Mieście. Później świadomie zaczął zajmować się fotografią. Na początku lat 30. XX wieku przejął po ojcu pracownię ulicy Narutowicza 19 i wraz z żoną Heleną (1910-1998) – aktywną fotograficzką, członkinią ZPAF – prowadził własny zakład fotograficzny. Zaczął publikować i uczestniczył w wielu wystawach krajowych. W 1930 roku miał w Lublinie pierwszą indywidualną wystawę. Do 1939 roku wziął udział w kilku wystawach zbiorowych, między innymi w I Polskiej Wystawie Fotografii Ojczystej. W latach 1935-1937 odbył studia w Wiedniu w Instytucie Graficznym, w pracowni prof. Rudolfa Kopitza i Hansa Daimlera, gdzie zetknął się z dorobkiem światowej fotografii. W czasie wojny Edward Hartwig mieszkał w Lublinie. Od 1944 do 1947 roku przebywał w obozie pracy NKWD w Borowiczach. Po wojnie przeprowadził się do Warszawy, w której mieszkał do końca życia. Praktyka Edwarda Hartwiga była zaprzeczeniem tego, co potocznie myślimy o fotografowaniu - równie istotny (może nawet ważniejszy od samego gestu robienia zdjęcia) był proces późniejszej pracy, który fotograf przed nami odsłania. Hartwig w sposób nowatorski rzucał wyzwanie przyzwyczajeniom, które mamy podczas oglądania zdjęć. Próbował wyjść poza schematyczne fotografowanie, polegające na rzekomym odwzorowywaniu wizualnej rzeczywistości. Na swoich zdjęciach budował autonomiczne światy, posługując się wybranym medium z wielką precyzją i świadomością materii fotograficznej. Hartwig patrzył na zdjęcia, jak na niezależne od niczego byty plastyczne. Zachęcał do tego, by nie oglądać ich jak pojedynczych odbitek, ale budować z nich większe kompozycje. Wszystko to składało się na koncepcję fotografiki, która przez dekady była osią jego twórczości.
Podobne artykuły: